Ja miałem tak w moim Poloneziku, gdy zaczął lekko wodę brać, jak mu się HGF zaczynał. Na swoje nieszczęście, dolewałem wody destylwanej do układu i rozcieńczałem w taki sposób chłodziwo. Efek stał się wiadomy - układ się zaświnił kamukiem.
Po zrobieniu HGF-a (oczywiście, osobiście, żaden trzęsący się z przepicia deliryk, zwany "mechanikiem samochodowym" nie dotykał mojego samochodu i nie dotknie nigdy), wziąłem się za układ chłodzenia. Jakoże nie było tragicznie - wentyl w lato włączał się maksymalnie na 2 minuty, a skala nigy do czerwonego nie dochodziła, podszedłem do zjawiska osobiście i wg własnego pomyślunku (HGF też po swojemu zrobiłem, nie tak, jak radzą mądre zalecenia Rovera - opisałem to nawet -
Po prostu - kupiłem dwie flaszki octu, odpuściłem trochę chłodziwa z silnika (przewodem od parownika gazowni, fajnie się to robi do miski) i uzupełniłem brak litrem octu spirytusowego 10%. Dla układu to około 1/5 całości, tak więc sumaryczne stężenie kwaśnego odczynnika poczyniłem małe, jak się komuś chce, niech wyliczy, zarazem zakładając, że oryginalne chłodziwo ma odczynnik raczej zasadowy, tak więc kwaśność wynikowa była raczej mniejsza od teoretycznej.
Przejeździłem tak z miesiąc (wyszło ze 2 - 2,5 tys km, jeżdżę Polonezem dużo, rocznie 20 - 30 tys.) i chłodziwo wymieniłem na nowe.
Po odpuszczeniu tej zupy do miski, poleciała mętna, żółtobrudna ciecz o zerowej przejrzystości. Po odstaniu się tej melasy na dnie zostało ze dwie garści pyłu - rozpuszczonego na mąkę kamienia kotłowego.
Dla dobra całości, wyjąłem chłodnicę z samochodu i przepłukałem jej (prysznicem, w wannie, w domu) żeberka w kierunku odwrotnym od przepływu powietrza. Masa błota się wypłukała.
Po poskładaniu tego w całość, układ chłodzenia odzyskał "przejrzystość" termiczną.
Wentylator włącza się na maksimum 30 sek. Wskaźnik temp dochodzi maksymalnie do mniej jak połowa skali pomiedzy 90 a początkiem czerwonego pola, na oko 93- 95 stopni.
Nic w układzie chłodzenia nie wymieniałem.
Acha - przed zalaniem nowym chłodziwem (najzwyklejsze borygo różowe), przepłukałem go pięć razy do włączenia wnetylatora zwykłą gorącą wodą kraniczanką).
I tyle tego wszystkiego.
Dla malkontentów i oponentów roztworu octu w układzie chłodzenia powiem, że oryginalna instrukcja do FSO 1500, zaleca, by elementy alunimiowe z układu chłodzenia czyścić roztworem 10% KWASU SOLNEGO, a elementy żeliwne - roztworem sody.
Mi nie chciało się tego rozbierać, a i samochód muszę mieć "pod parą" non stop, tak więc zdecydowałem się na zbawczy efekt roztworu octu w układzie chłodzenia.
Z ciekawostek dodam, że wiecznie cieknący prowadnik zaworu nagrzewnicy (słynny przeciek w Polonezach) PRZESTAŁ cieknąć - sam z siebie, po octowaniu. Podejrzewam, że miał na ośce kamień, który ocet wymył.
Od tamtej pory przejechałem już około 30 tys km - było to pond rok temu, lato 2007 i układ działa należycie, NIC nie cieknie, płynu nie ubywa, a wentylator włączał się (lato 2008, upały po 35 stopni) nie więcej jak na 60 sekund (czasami, powtarzalnie, dokładnie na 60 sekunc, liczone z zegarkiem w ręku).
Silnik przebieg 149 kkm (wrzesień 2008), pompa wody, termostat, chłodnica, przewody, itd WSZYSTKO ORYGINAŁ, nie zmieniane. Nawet pasek rozrządu nie, ma już około 110 kkm przelatane i dobrze się ma.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum